poniedziałek, 30 czerwca 2014

Dzień dobry, kocham cię

Niewątpliwie jest to utwór, który zaczepił się masowych radiach i przynajmniej raz w tygodniu pojawia się w ichniej playliście. Najbardziej rozpoznawalny utwór zespołu, choć jak dla mnie daleko od realnych możliwości Grabaża. Jednakże, do dzieła.

"Bo chodzi o to, by od siebie nie upaść za daleko". Jeden wers i cała kwintesencja utworu. Zrozumienie tej frazy jest podstawą odczytania "małego podręcznika życia w związku" jakim moim zdaniem jest "Dzień dobry... ". Mamy tutaj do czynienia ze zbiorem rad i mądrości życiowych, które mają na celu niedopuszczenie do tego, aby coś się rozpadło i coś zaczęło zgrzytać.

Tak więc:
-"by od siebie nie upaść za daleko" - banalne, proste i celne założenie, aby nie dopuścić do oddalenia się od partnera/partnerki
-"by pierwsze chciało słuchać, co mu to drugie, powiedzieć chce do ucha" - oczywista oczywistość! aby słuchać i nie zamykać się na to, co ukochana/ny chce nam przekazać, ponieważ, uwaga (!) jeśli coś nie jest dla nas ważne, nie znaczy to, że nie jest istotne dla tej drugiej osoby
-"by od siebie nie upaść za daleko nawet jeśli czasem między nami wykipi mleko"- do kłótni nie należy dopuszczać, ale jeśli już takowe zaistnieją, nie wolno pozwolić, aby stały się one kością niezgody, więc mimo, że "wykipi mleko" trzeba się uśmiechnąć i ucząc się na błędach, gotować nowe
-"podzielimy dziś ten ogień na dwoje" - podstawa, choć nie zawarta na początku utworu, w zasadzie jest jego pointą; jesteśmy razem, więc wszystko dzielmy ze sobą, a to będzie nas jednoczyć i wiązać, bo po co żyć razem, jeśli każde ma swoje własne życie i nie chce się nim dzielić?

A poza tym, "dzień dobry, kocham cię, już posmarowałem tobą chleb" jest nawiązaniem do codzienności i przyzwyczajenia, które wbrew pozorom nie jest złem, lecz wspaniałą cechą, jeśli nie jest najsilniejszym uczuciem w związku. Do tego oklepane formuły, którym należy dodać nowego życia, aby nie zwiędły i nie stawały się śmieszne.

Dochodząc do sedna nie wiem, na ile jeszcze bardziej udało mi się zamotać ten utwór, gdyż dla mnie jest on jasny, a takie sprawy tłumaczy się najtrudniej. Wobec tego życzę, abyście nie byli "jak te dwa łyse kamienie nad rzeką" i obiecuję, że pomyślę nad tą interpretacją, którą piszę właśnie na gorąco i bez poprawek (!).


Strachy na Lachy

Tego utworu jak podejrzewam nie trzeba tłumaczyć? Powitalny kawałek grany z tak wielkim zapałem, że niektórym naprawdę się gotuje w butach.Jedyne co pozwolę sobie objaśnić, to refren, który dla mnie długi czas był zagadką, lecz w odmętach internetów odnalazłam wyjaśnienie.

Zamieszczę więc to, co znalazłam, aby nie być posądzona o łamanie praf(!) autorskich.

Powracający O Świcie – Maniek, osoba z indiańską przeszłością. W Chodzieży, skąd pochodzi odbywały się swego czasu zjazdy miłośników Indian. Aktualnie też pozostał Indianinem, rzeźbi w drewnie, chodzi na ryby oraz sam tworzy własne instrumenty.

Ten Z Nosem - Rafał, perkusista Strachów na lachy. Został mianowany tą ksywką przez swój dużych rozmiarów nos. Grabaż porównuje go do rozmiarów nosa członków zespołu The Who i do… dużego żaglu. Często żartują na ten temat mówiąc, by nie zasłaniał widoku i nie stał od strony wiatru.

Mityczny Mi Też – Anem, człowiek który wg członków zespołu najczęściej nie ma kasy, oraz od każdego coś sępi. Kiedy coś rozdają Anem woła: „Mi też! Mi też!”. Stąd też taka ksywka.

Mandaryn – czyli Kozak. Grabaż uważa, że Kozak jest mistrzem nic nie robienia, swego czasu chcieli założyć Partię Nie Robienia Nic, której szefem zostałby właśnie Kozak. Podobno zawsze, w każdym miejscu i o każdej porze potrafi znaleźć miejsce na odpoczynek. Grabaż uważa, że Kozak odpoczywając - siedząc, paląc i pijąc colę wygląda jak Budda lub Mandaryn. I tak został mianowany.

Kieras – po prostu Grabaż, ksywa Kieras wywodzi się od stanowiska Grabaża w zespole, kierujący niemalże wszystkim. Członkowie zespołu wołają do niego Kieras, by o wszystkim się dowiedzieć, bo kierownik zawsze wie wszystko.

Lo – Longin, ksywa – skrócenie imienia.

http://www.grabazowisko.fora.pl/strachy-na-lachy,11/kto-jest-kim-zastanawialiscie-sie,31.html
 Jak zapewne sami zauważyliście, Anem już z panami nie gra, a w utworze jego "Mityczny mi też" zamienione jest na inny tekst, którego nie jestem w stanie dobrze usłyszeć, więc nie będę się kompromitować. A może Wy wiecie, jak chłopaki nazwali Toma Horna, bo to jego pseudonim powinien być w tym miejscu?

Powrót, kontynuacja, Piła Tango.

Witam po jakże długim czasie. Jeśli są tu tacy, którzy czekali na następną rozpisaną przeze mnie płytę SnL, to gratuluję cierpliwości i przepraszam, że trwało to tak długo.

Od dzisiaj postaram się "przerobić" (jak lektury w szkole) Piłę Tango. Nie mam jeszcze gotowych tekstów, będę pisać je na bieżąco, więc wybaczcie, jeśli będzie to trochę dłużej trwało. Niemniej zaczynam!