Niewątpliwie jest to utwór, który zaczepił się masowych radiach i przynajmniej raz w tygodniu pojawia się w ichniej playliście. Najbardziej rozpoznawalny utwór zespołu, choć jak dla mnie daleko od realnych możliwości Grabaża. Jednakże, do dzieła.
"Bo chodzi o to, by od siebie nie upaść za daleko". Jeden wers i cała kwintesencja utworu. Zrozumienie tej frazy jest podstawą odczytania "małego podręcznika życia w związku" jakim moim zdaniem jest "Dzień dobry... ". Mamy tutaj do czynienia ze zbiorem rad i mądrości życiowych, które mają na celu niedopuszczenie do tego, aby coś się rozpadło i coś zaczęło zgrzytać.
Tak więc:
-"by od siebie nie upaść za daleko" - banalne, proste i celne założenie, aby nie dopuścić do oddalenia się od partnera/partnerki
-"by pierwsze chciało słuchać, co mu to drugie, powiedzieć chce do ucha" - oczywista oczywistość! aby słuchać i nie zamykać się na to, co ukochana/ny chce nam przekazać, ponieważ, uwaga (!) jeśli coś nie jest dla nas ważne, nie znaczy to, że nie jest istotne dla tej drugiej osoby
-"by od siebie nie upaść za daleko nawet jeśli czasem między nami wykipi mleko"- do kłótni nie należy dopuszczać, ale jeśli już takowe zaistnieją, nie wolno pozwolić, aby stały się one kością niezgody, więc mimo, że "wykipi mleko" trzeba się uśmiechnąć i ucząc się na błędach, gotować nowe
-"podzielimy dziś ten ogień na dwoje" - podstawa, choć nie zawarta na początku utworu, w zasadzie jest jego pointą; jesteśmy razem, więc wszystko dzielmy ze sobą, a to będzie nas jednoczyć i wiązać, bo po co żyć razem, jeśli każde ma swoje własne życie i nie chce się nim dzielić?
A poza tym, "dzień dobry, kocham cię, już posmarowałem tobą chleb" jest nawiązaniem do codzienności i przyzwyczajenia, które wbrew pozorom nie jest złem, lecz wspaniałą cechą, jeśli nie jest najsilniejszym uczuciem w związku. Do tego oklepane formuły, którym należy dodać nowego życia, aby nie zwiędły i nie stawały się śmieszne.
Dochodząc do sedna nie wiem, na ile jeszcze bardziej udało mi się zamotać ten utwór, gdyż dla mnie jest on jasny, a takie sprawy tłumaczy się najtrudniej. Wobec tego życzę, abyście nie byli "jak te dwa łyse kamienie nad rzeką" i obiecuję, że pomyślę nad tą interpretacją, którą piszę właśnie na gorąco i bez poprawek (!).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz