Siedząc i czytając tekst na sucho, czytając go po raz enty, dochodzę do wniosku, że dzieci Grabaża dziećmi szczęśliwymi są. Opowieść jest wartka i lekka - jeśli tak nasz poeta opowiada dzieciom - chcę zostać jego dzieckiem ;) Jednak do rzeczy.
W miejscu , gdzie nic się nigdy nie działo, w zapyziałym zakątku świata, dzieje się jedna z wielu podobnych historii. On - jak można się domyślić chłopak z nizin, bez perspektyw, za to z wielkim sercem, które chciał oddać tej jedynej. Jedynej, którą jet "niemy czarny kwiat". Piękno egoistyczne, piękno dla piękna. Ona całkiem zwyczajna, szablon naszych czasów - bez pieniędzy i pozycji nie ma co się do niej zbliżać. Zraniona miłość nigdy nie pozostania cicha - wcześniej czy później wybuchnie. Nie inaczej było tutaj. Nasz nieszczęśliwiec targa się na swoje życie, jednak pieśń o nim staje się legendą, a cała okolica wrzy od ciągle powtarzanej historii kochanka.
Pierwszy raz nie jestem w stanie wymyślić trzeciego dna, znaleźć pointy. Pomożecie?
Chyba, że pointa jest banalna - historia lubi się powtarzać, a im bardziej jesteś zamieszany w sprawę, tym bardziej ślepy jesteś. Wszyscy bowiem słyszeli, a "ona jednak słuchać się chciała".
Ten oto szanowny, choć nie wiem jeszcze czy szanowany blog zawierać będzie moje własne, chimeryczne, interpretacje utworów zespołu Strachy na Lachy. Zapraszam do uważnego czytania, oraz komentowania. Zaznaczam, że są to moje osobiste interpretacje i każdy ma prawo się z nimi nie zgadzać.
czwartek, 31 lipca 2014
czwartek, 3 lipca 2014
Moralne stalto
Tutaj w zasadzie nie ma co tłumaczyć. O tym, że mówimy o miłości, nie trzeba chyba wspominać?
Ona - zwykła, szara mysz, bez perspektyw i szans na spełnienie marzeń. Przewidywalna, smutna, skrzywdzona. Żyje cieniem i wspomnieniem tego co było. Ciągle rozpamiętuje zdradę jakiej dokonał ukochany niejednokrotnie, o czym może świadczyć "krótka historia ta, z dominantą". Karmiąc się wspomnieniami sama je zniekształca, choć wydawałoby się, że są one jej jedynym ratunkiem, bo mimo wszystko ma nadzieję, że on kiedyś wróci. Teraz już wie, że nie warto przymykać oczu i żyć złudzeniem, że jeśl sie udaje, że czegoś nie ma, to nie ma.
Jedyne co jej pozostało to bardzo wątłe obłoczki wiary, która nie daje oparcia, bo Bóg stoi i z pozoru obojętnie przygląda się jej troskom i problemom. Prowadzi to do myśli samobójczych, których przyczyną jest zagubienie, niska samoocena i brak nadziei na polepszenie sytuacji.
Stojący z boku potrafią tylko pytać, zamiast dać choć jedną odpowiedź, która mogłaby stać się jej nadzieją, a jednocześnie nowym życiem. Lecz... "niefajnie jej z tym".
Ona - zwykła, szara mysz, bez perspektyw i szans na spełnienie marzeń. Przewidywalna, smutna, skrzywdzona. Żyje cieniem i wspomnieniem tego co było. Ciągle rozpamiętuje zdradę jakiej dokonał ukochany niejednokrotnie, o czym może świadczyć "krótka historia ta, z dominantą". Karmiąc się wspomnieniami sama je zniekształca, choć wydawałoby się, że są one jej jedynym ratunkiem, bo mimo wszystko ma nadzieję, że on kiedyś wróci. Teraz już wie, że nie warto przymykać oczu i żyć złudzeniem, że jeśl sie udaje, że czegoś nie ma, to nie ma.
Jedyne co jej pozostało to bardzo wątłe obłoczki wiary, która nie daje oparcia, bo Bóg stoi i z pozoru obojętnie przygląda się jej troskom i problemom. Prowadzi to do myśli samobójczych, których przyczyną jest zagubienie, niska samoocena i brak nadziei na polepszenie sytuacji.
Stojący z boku potrafią tylko pytać, zamiast dać choć jedną odpowiedź, która mogłaby stać się jej nadzieją, a jednocześnie nowym życiem. Lecz... "niefajnie jej z tym".
Jedna taka szansa na sto
I znów o miłości! Hm.. Powoli chyba można już teorię i albumie układać, jednak nie o tym.
Poznali się - choć może lepiej powiedzieć, że się zobaczyli - całkiem przypadkiem. Nieśmiałe spojrzenia, ciche marzenia i to wszystko, co składa się na zauroczenie. Jednak nie będzie to historia banalna, bo i bohaterowie nie do końca standardowi, bo "nam się trzykroć nie udało". W tym momencie pada więc pytanie - czy warto próbować dalej? Do trzech razy sztuka się nie sprawdziło, więc może i teraz "lepiej nas w historii tej nie szukać"? Obawa przed zranieniem jest dla nich największą blokadą przed czymś nowym, co równie dobrze może okazać się porażką jak i "jedną taką szansą na sto".
Motyw, pointa czy też lepiej by powiedzieć - morał tej historii taki - "kiedy jedziesz sam tramwajem, skąd możesz wiedzieć to, że jedna taka szansa zdarza się jeden raz na sto". Więc obawy do kieszeni, bo mając przeszłość przed oczami, nie zobaczy się przyszłości.
A czasem los daje nam tylko jedną szansę.
Poznali się - choć może lepiej powiedzieć, że się zobaczyli - całkiem przypadkiem. Nieśmiałe spojrzenia, ciche marzenia i to wszystko, co składa się na zauroczenie. Jednak nie będzie to historia banalna, bo i bohaterowie nie do końca standardowi, bo "nam się trzykroć nie udało". W tym momencie pada więc pytanie - czy warto próbować dalej? Do trzech razy sztuka się nie sprawdziło, więc może i teraz "lepiej nas w historii tej nie szukać"? Obawa przed zranieniem jest dla nich największą blokadą przed czymś nowym, co równie dobrze może okazać się porażką jak i "jedną taką szansą na sto".
Motyw, pointa czy też lepiej by powiedzieć - morał tej historii taki - "kiedy jedziesz sam tramwajem, skąd możesz wiedzieć to, że jedna taka szansa zdarza się jeden raz na sto". Więc obawy do kieszeni, bo mając przeszłość przed oczami, nie zobaczy się przyszłości.
A czasem los daje nam tylko jedną szansę.
Subskrybuj:
Posty (Atom)