Utworem Radio Dalmacija udało mi się zakończyć album Dodekafonia. Zmierzyłam się z zawiłością tekstów Grabaża z wynikiem jak dla mnie miernym, choć całkowicie usprawiedliwionym. Jeśli jakikolwiek wątek jest zinterpretowany tak, jak w zamyśle autora, to trafiło mi się to jak ślepej kurze ziarno. Właśnie taka była wędrówka przez Dodekafonię - ślepcze poszukiwania i mimo, że "nie szukam sensu w sensie", lecz zadowalam się tym, co znajduje za pierwszym razem, to wiem, ze jest to niepełna interpretacja.
Muzycznie - najcięższa i najbardziej złożona płyta Strachów. Lirycznie - kawał konstruktywnej krytyki wobec rzeczywistości jaka została wykreowana w tym kraju. Nie pokuszę o stwierdzenie, czy jest to najlepsza płyta zespołu, bo mam nadzieję, że kolejne będą lepsze, jednakże jest to płyta najbardziej charakterystyczna.
Mam nadzieję, że udało mi się naprowadzić Was na tropy do Waszych własnych interpretacji, którymi mam nadzieję, będziecie się ze mną i z innymi dzielić ;) Jeśli stwierdzę, że któryś z utworów zinterpretowałam źle, to jego nowe prześwietlenie dodam w komentarzu, by nie niszczyć tego, co pisałam wcześniej.
Nie wiem jeszcze jaka płyta będzie kolejna, jednak zostawię sobie na nią jakiś tydzień przerwy ;)
Pozdrawiam - Chimera ;)
Ten oto szanowny, choć nie wiem jeszcze czy szanowany blog zawierać będzie moje własne, chimeryczne, interpretacje utworów zespołu Strachy na Lachy. Zapraszam do uważnego czytania, oraz komentowania. Zaznaczam, że są to moje osobiste interpretacje i każdy ma prawo się z nimi nie zgadzać.
wtorek, 9 lipca 2013
Radio Dalmacija
Na wstępie
zaznaczę, że co do interpretacji tego utworu mam duże zastrzeżenia, więc miałam
dylemat, czy w ogóle ją publikować, jednakże jak widać, jest. Chętnie
przeczytam jaka jest Wasza interpretacja.
Po raz kolejny
politycznie i po raz kolejny w wielu odcieniach żalu. Tym razem list pożegnalny
obywatela III RP. Liryczny testament. O wyrzutach sumienia wobec tych, którzy
odeszli, o tym, jak trudno pogodzić się z rzeczywistością w słowach poetyckich.
Trudno przyjąć do wiadomości, że to co dzieje się dookoła jest rzeczywistością,
nie zaś chwilowym złudzeniem. Jednakże da się to przetrwać, gdyby się za bardzo
w to nie zagłębiać. Nadzieje zeszła do podziemi, by tam przetrwać w choćby
szczątkowej wersji. Autor z bolesną szczerością pisze o pracy, która czyni z
nas wrak człowieka, o ambicjach narzuconych przez ogół i o ogólnym wyzysku.
Dla mnie osobiście,
jest to utwór, który każdy odbierać będzie inaczej - w zależności od tego, co
sam przeżył. Ja osobiście cenię sobie najbardziej fragment "Zostawiam
pożegnalny list i kopertę z moim DNA", jest to bowiem jeden ze
smutniejszych i jednocześnie prawdziwych
wersów.
wtorek, 2 lipca 2013
doDekafonia
Historia jakże prawdziwa i prawdopodobna, choć ubrana w słowa, o których
nie można powiedzieć nic pewnego. Młoda i niewątpliwie piękna kobieta omotała
mężczyznę - "zawiązywały życie me na supły". Jest ona nazwana
śmiercią, bowiem przyczyniła się do duchowej śmierci owego mężczyzny, co
wiązało się ze zmianą jego dotychczasowego bytu. W wyniku ich znajomości, na
świecie ma pojawić się ich dziecko, jednakże on o tym nie dowiaduje się od niej
"nawet mi nie powiedziała, że od dzisiaj nie ma jutra". To właśnie
sprawiło, że jego życie nie wygląda już tak, jak kiedyś, a jego całokształt
jest w jakiś sposób upośledzony wiecznym poczuciem winy. Całe jego życie padło
do stóp tej jednej kobiety. Kolejne słowa odnoszą się do niestosowności całej
tej sytuacji - on nie potrafi żyć normalnie z dzieckiem z daleka, a jego brak
sprawia, że sam czuje się jak pół - trup. Wylane jest tu także wiadro żalu na
tych, którzy mogli sytuacji zapobiec, a jednak tego nie zrobili, do kobiety,
która o niczym nie powiedziała mu wcześniej, oraz do samego siebie, który nic
nie zauważył.
Żyję w kraju
W świecie, w którym każdy, każdego chce umieścić w odpowiednim dla siebie obrazku, między sztywnymi ramami, zza których nie da się wyjść, bohater nie potrafi się odnaleźć. Dla systemu jego życie to kilka słów na kartce w jednej z miliona teczek. Obcy mu ludzie starają się dopasować go do ideału, by pasował do utopijnej wizji raju na ziemi. Wszystko to, dzieje się kosztem jednostki, która to ma przecież wiele do powiedzenia, szczególnie, jeśli chodzi o jej losy. Przez to, jak system obchodzi się z naszym bohaterem, on sam traci do ojczyzny szacunek i zniechęca się do wszelkiej aktywności. Coraz częściej zdarza sie, że człowiek potrafi tylko wyśmiewać i drwić, jednak to wszystko pod osłoną ekranu komputera, który daje mu poczucie anonimowości. Dzięki niej właśnie z ludzi wychodzą najgorsze cechy - nienawiść i zazdrość, która powoduje, że bez powodu i przyczyny, z bardzo niskich pobudek potrafimy zmieszać ludzi z błotem. Poza przytykiem do władzy i obywateli, bohater wyraża żal do hierarchów Kościoła, zbyt często nie widzą innej drogi, poza tą, która jest już utarta i uznana przez nich za dobrą. Indywidualność jest dla nich grzechem i złem wcielonym.
Uszczęśliwianie na
siłę nie jest dobrym rozwiązaniem w żadnej sytuacji, gdyż sprawia, że człowiek
spina się, co powoduje wieczne rozdrażnienie i złość.
niedziela, 30 czerwca 2013
Spacer do strefy Zero:
Kolejny utwór o tle politycznym z Dodekafonii. W krótkich i zwięzłych
słowach o nieszczęściach, zdegradowaniu środowiska i sumienia, a także o
terroryzmie. "Chodźmy dziś na spacer, pójdźmy do strefy Zero" -
prztyk do świata, w którym żyć musimy - świata, w którym nie ma warunków do
życia, a jednak traktowany jest jako normalny i przyjazny, bo nikt nie widzi
jego prawdziwego oblicza.
Na tle tych zdarzeń
historia miłości, która jest w stanie osłodzić każdą gorycz, jeśli tylko ma
możliwość istnienia. Wspomnienie o drobiazgach, które potrafią uszczęśliwić
mimo niekorzystnych okoliczności. Jednakże miłość nie jest tak prosta, jakby
się chciało.
Ten wiatrak, ta łąka:
Pełen goryczy krzyk Polaka. Tekst dogłębnie przepełniony bólem i żalem nad wyglądem współczesnego kraju nad Wisłą. Z żalem wypowiadane słowa "Polska", są podkreśleniem bólu, jaki sprawia zwykłemu obywatelowi życie w tym miejscu. O odpowiedzialności, lojalności i braku perspektyw autor mówi z słowach dosadnych i prostych. Mimo wszelkich wspaniałych warunków tego miejsca, coś sprawia, że nie da się w nim być szczęśliwym, zaś ludzie obok, są dla siebie jak wilki. O emigrantach słowa zrozumienia i niejakiego wybaczenia, a jednak ze słowami "Czy zapomnisz zapomnieć nie wrócisz tu nigdy". Jeden z najbardziej bolesnych i osobistych utworów Krzysztofa Grabowskiego, w tym utworze - sumienia narodu, swoistego Stańczyka XXI wieku.
Subskrybuj:
Posty (Atom)